Komentarz do Summy teologii – rozdział IX Świat anielski

Wygnanie aniołów

Kiedy współcześni ludzie redagują pierwszy, straszliwy rozdział historii człowieka, zostaje on przerobiony, a role zmienione, tak że ofiara staje się prześladowcą. Pierwotnie aniołowie stali u bram raju, nieugięci i z błyszczącymi mieczami, w chwili gdy pierwszy mężczyzna i pierwsza kobieta wychodzili zrozpaczeni z ogrodu, by rozpocząć długie i samotne wygnanie. Dzisiaj to anioł jest wygnany, a człowiek stoi nieugięty i z błyszczącym mieczem słów, strzegąc granic świata. Oczywiście anioł jest osobą trudną do zastraszenia, nawet przy użyciu błyszczącego miecza. Jednak współcześni ludzie zrobili wszystko, co mogli. Gdyby można było sobie wyobrazić zmaltretowanego anioła, ofiara współczesnego wyroku budziłaby litość; nie ma tu bowiem obietnicy odkupienia ani Odkupiciela. Faktycznie, gdyby aniołowie mieli wziąć to srogie wygnanie poważnie, ich los byłby o wiele cięższy niż los Adama i Ewy: pierwszemu mężczyźnie i pierwszej kobiecie zakazano wstępu do jednego zakątka ziemi i kazano piąć się do nieba, aniołowie zaś, gdyby współcześni ludzie postawili na swoim, nie mieliby dla siebie żadnego zakątka na ziemi ani żadnego miejsca w niebie i w piekle. Odebrano by im istnienie.

Przez przodków współczesnej filozofii

We współczesnym świecie nie ma wiele miejsca dla anioła, bez względu na to, jak skromną przestrzeń by zajmował. Najbliżsi przodkowie naszych współczesnych filozofów pozostawili aniołom nieduży obszar, na którym mogą się poruszać, a żadnego na własność. Materializm dziewiętnastego wieku zrobił ze świata interes zamknięty dla osób z zewnątrz; jego maszyny wypracowywały równo i z mechaniczną dumą monopol na przeszłość, teraźniejszość i zdecydowanie przewidywalną przyszłość. Maszyny i aniołowie mają ze sobą niewiele wspólnego, a tamten świat był całkowicie mechaniczny. Nie mógł uwzględniać aniołów, gdyż jak sam przyznawał, mógł się zajmować tylko rzeczami materialnymi. Istnienie innych zostało wykluczone.

Przez współczesnych

Naturalizm, na którym opierał się ten maszynopodobny świat, utożsamiał poznanie z zobaczeniem, zaobserwowaniem. Rzeczywiste było tylko to, co można było zważyć, zmierzyć, zanalizować pod mikroskopem. Anioł był zbyt nieuchwytny, by był rzeczywisty. Racjonalizm, przynajmniej początkowo, uznawał ludzki rozum i jego niematerialny charakter za element świata rzeczywistego. Jednak później z trzaskiem zamknął drzwi. Nie było już wolnych miejsc, szczególnie dla istoty, która rościła sobie prawo do przewyższania ludzkiego ducha. Racjonalizm spodziewał się unicestwić aniołów przez ich zlekceważenie. Zamiast tego niebezpiecznie zbliżył się do zniszczenia ludzkiego rozumu, którego obronę deklarował.

Jej powody

Współczesna postawa wobec aniołów jest mieszaniną tych trzech poglądów na temat rzeczywistości. Niektórzy, doprowadzając naturalizm do skrajności logicznej, ubóstwiają naukę, a więc oczywiście ze zniecierpliwieniem usuwają aniołów. Co ma wspólnego z aniołami skalpel, urządzenie do rozbijania atomów czy katalog zręcznie ułożonych słów? Nie może być aniołów. Logiczną konsekwencją tej postawy jest zanegowanie samego rozumu. Jak dotąd nie został on przecież umieszczony na stole operacyjnym. Działali pod sztandarami mechanistycznej i psychoanalitycznej psychologii, niemniej jednak byli oni piratami żerującymi na ludzkości: skazali na śmierć nawet to nikłe dziedzictwo duchowości, które oszczędził racjonalizm. Niewiele było potrzeba, by od upierania się przy absolutnej wyższości rozumu przejść do jego zupełnego wytępienia.

Dzisiaj liczne rzesze ludzi obstają przy całkowitej niezależności i wyższości człowieka, odmawiając jakiegokolwiek współdziałania ze stworzeniem — czy nawet Bogiem — wyższym od człowieka. Nowoczesność znowu na złość babci odmraża sobie uszy. Sztuczka jest tak pomysłowa, że jeszcze nam się nie znudziła. Aby zrobić na złość rozumowi i wynieść pod niebiosa metodę naukową, rozum został wyeliminowany, a nauka w efekcie uśmiercona. Aby zrobić na złość autorytetowi i wyeliminować tajemnicę ze wszechświata, rozum został wywindowany na najwyższy szczebel drabiny i nie zostało nic, na czym drabina mogłaby stać. Współcześni przygotowali obronę człowieka przez umieszczenie go na koronie istnienia — czy też jakby w cyrku składającym się z trzech aren i z wolnym wstępem dla publiczności. Ale kiedy wrzawa cichnie, a tłumy opuszczają cyrk, bohater całego przedstawienia pełźnie na czworakach. Jasne, że dla aniołów nie ma miejsca w takim sposobie myślenia; ale dla ludzi, jeśli już o to chodzi, również.

Jej skutki

Ta współczesna pogarda dla rzeczy anielskich faktycznie wpłynęła na tych, którzy nie mieli cienia wątpliwości w kwestii świata aniołów. Nie żeby wstrząsnęła w jakikolwiek sposób ich wiarą; sprawiła raczej, że poczuli się zażenowani z powodu aniołów. Wahaliby się, czy wyciągać anioła na forum publiczne. W efekcie wiara w aniołów zaczęła się wydawać czymś trochę dziecinnym, jak wiara w krasnoludki czy świętego Mikołaja. Wygląda to tak, jak gdyby aniołowie należeli do świata fantazji, który w każdej chwili może się rozwiać, skoro rozlegnie się wołanie na obiad. Jest to po prostu leciutki cień podejrzenia, że z powodu tej wiary nie jesteśmy całkiem wierni wobec naszego rozumu; jesteśmy trochę zbyt naiwni co do ludzkości, trochę zbyt optymistyczni wobec dorosłych.

Aniołowie w ciągu wieków: powszechność wiary w aniołówŚwiadectwo ludzi

Jeśli chrześcijanin musi mieć aniołów, to musi trzymać się na uboczu współczesnego świata, odosobniony, w pewnym sensie uczestnicząc w wygnaniu aniołów. A jednak, o dziwo, to dopiero w ostatnich kilku wiekach anioł poczuł się outsiderem, a człowiek, który w niego wierzy — kimś naiwnie łatwowiernym. Odkrycia antropologiczne dotyczące człowieka pierwotnego wskazują jednoznacznie, że w czasach prehistorycznych, w samych początkach życia ludzkiego, anioł zostałby uznany za oczywistość. Wiara w istoty wyższe od człowieka i świata materialnego, ale niższe od Boga, była wówczas niemal powszechna. Czasami te duchy były dobre, a czasami złe; w różnych epokach uważano, że miejscem ich przebywania jest rzeka, drzewo, skała czy zwierzę. Ale ich zasadnicze cechy: nieśmiertelność, wyższość wobec człowieka i niższość wobec Boga pojawiały się jako stałe elementy.

Świadectwo filozofii

Gdy historia dorosła i zaczęła gryzmolić swoją opowieść w zeszycie, który nigdy nie zostanie do końca zapisany, odkryła, że świat jest wręcz przepełniony istotami wykazującymi te same, anielskie cechy. Nazywano je duchami lub półbogami. Bogactwo greckiej i rzymskiej mitologii, by podać tylko jeden przykład, jest tego świadectwem zarówno w wypadku samego ludu, jak i w literackim wyrazie tego ludowego nastawienia. Gdyby nawet je pominąć ze względu na niewiedzę ludu, warto by zauważyć, że i filozofowie nie uniknęli tej powszechnej wiary. Tales i Pitagoras umieszczali aniołów w przedsionku świata bogów, Sokrates poufale gawędził z jednym z nich, Platon i jego uczniowie zapełniali świat oddzielnymi istotami inteligentnymi czy też drugorzędnymi bogami, a według Arystotelesa poruszali oni ciałami niebieskimi. Naprawdę aniołowie nie są w świecie ludzi nowymi przybyszami.

Świadectwo historii

Odkładając na bok ludowe opowieści, mitologię i filozofię i wracając do historii w ścisłym tego słowa znaczeniu, odkrywamy, że najdokładniej poświadczona i potwierdzona przez świadectwa zewnętrzne księga historyczna — Biblia — prezentuje aniołów na niemal każdej stronie. Anioł zatrzymał rękę Abrahama, pozabijał pierworodnych w Egipcie, prowadził do zwycięstwa Machabeuszy. Orędzie anioła było czymś zbyt wielkim dla starzejącego się Zachariasza, ale nie dla Dziewicy z Galilei ani Jej ufnego męża. Sam Bóg zniżył się do przyjęcia pomocy od aniołów po wielu dniach poszczenia na pustyni i długich godzinach agonii w ogrodzie Getsemani. W kolejnych wiekach żywoty świętych, niebudzące podejrzeń u odbiorców kładących nawet największy nacisk na wiarygodność historyczną, nie mogły pomieścić wszystkich szczegółów związanych z aniołami. Ich autorzy nie byli tym jednak poważnie zaniepokojeni, wiedząc doskonale, że na wysłuchanie całej opowieści jest jeszcze cała wieczność w niebie.

Wyjaśnienie tej powszechności:Pierwotne objawienie

To nie aniołowie są samotni w świecie ludzi, lecz raczej epoka, która wygnała aniołów, odkrywa swoją obcość pośród współtowarzyszy chroniących ludzkie życie. Tak powszechna wiara zasługuje na coś lepszego niż pogardliwe traktowanie; z pewnością jest zbyt wielka, by ją po prostu odrzucić, tak jak zrzuca się szal z ramion, gdy się nimi porusza. Należy jej się co najmniej przeanalizowanie i poważne wyjaśnienie. Z katolickiego punktu widzenia, z perspektywy wiary, całkiem oczywistym wyjaśnieniem jest pierwotne objawienie. Wyjaśnienie to, nawiasem mówiąc, znajduje wiele prawdopodobnych potwierdzeń w tradycjach ludów pierwotnych, zawierających opowieści o dziewiczym narodzeniu, stworzeniu, potopie i tak dalej. Jest to jeden ze sposobów zdobywania wiedzy o aniołach, a faktycznie jeden z najlepszych sposobów zdobywania wiedzy o czymkolwiek — uzyskanie wiadomości od Pierwszej Prawdy, która ani się nie myli, ani mylić nie może i która jest pierwszą przyczyną wszystkiego.

Skutki działania aniołów

Jeśli nawet odłożymy na bok kwestię pierwotnego objawienia, istnieje wiele faktów wyraźnie wskazujących na istnienie aniołów. Dla średniowiecznego umysłu, mającego solidny katolicki pogląd na całość życia, nawet anielskiego, takie sprawy jak uwolnienie z więzienia świętego Piotra czy opadnięcie krępujących go kajdan nie wiązały się ze szczególną trudnością. Podobnie było ze świętym Piotrem z Werony, którego samotna cela została zalana jaskrawym światłem na długo przed epoką elektryczności i do którego — jak słyszeli świadkowie — mówiły jakieś głosy, gdy modlił się sam w celi. Było zupełnie oczywiste, że odpowiadają za to aniołowie. Kiedy jeden z braci został opętany przez diabła, nie był to koniecznie atak epilepsji ani wrodzony obłęd. Istniały przecież diabły i pozostawało faktem, że dotknięty opętaniem powrócił do pełnej normalności dzięki kościelnemu egzorcyzmowi.

Rozum

We współczesnym, cynicznym umyśle pojawia się przynajmniej cień podejrzenia, że w świecie jest coś więcej niż ciała, w myśli — coś więcej niż pomiar, a w działaniu — coś więcej niż zderzanie się elektronów. Współczesny filozof przyznaje na przykład czarno na białym, że wiele zjawisk psychicznych nie zostało jeszcze zadowalająco wyjaśnionych, podając jako przykłady takie rzeczy jak poświadczone zjawiska zachodzące podczas seansu spirytystycznego, złośliwe, tandetne sztuczki poltergeista i tak dalej. Istniejące od wielu lat laboratorium badań parapsychologicznych w Londynie oraz podobny instytut w Bostonie otwarcie przyznają, że istnieje wiele przykładów spraw niemożliwych do wyjaśnienia na bazie filozofii materialistycznej. Zjawiska te owładnęły niektórymi współczesnymi naukowcami tak bardzo, że w swej dziecięcej łatwowierności posunęli się do takiej śmieszności, iż zapoczątkowali manię, która często daje obfite żniwo ludziom nieuczciwym i oszustom.

Istnienie aniołów

Wszystko to albo może przemawiać do umysłu dzisiejszego człowieka jako racjonalny punkt wyjścia argumentu za istnieniem aniołów, albo nie. Jeśli spojrzeć pod tym kątem, to mogą faktycznie istnieć poważne kłopoty z uzasadnieniem działania dobrych aniołów — takie ponadludzkie działanie może powodować bezpośrednio Bóg. Trudności te nie pojawiają się jednak w wypadku udowadniania działania i istnienia złych aniołów — diabłów. Taka szatańska działalność, chociaż oczywiście ponadludzka, równie oczywiście nie pochodzi od Boga. Istota boska z pewnością nie bawi się tanimi sztuczkami poltergeista, takimi jak tłuczenie talerzy, uderzanie zaskoczonych ofiar czy potajemne szczypanie, po prostu dla złośliwej zabawy.

Istnieje jeszcze jeden sposób dochodzenia do przekonania o istnieniu aniołów wyłącznie za pomocą rozumu. Jest on wystarczająco pewny i stary, by potwierdziło to jego zasadność. Istotnie, metodę tę przyjęło wielu naukowców, uzyskując nadzwyczaj owocne wyniki. W ten właśnie sposób na przykład Kartezjusz, dowodząc na podstawie sposobu działania jednych rzeczy tego, jak działają inne, odkrył wiele tajemnic widma na długo przed pojawieniem się namacalnych dowodów potwierdzających jego teorie. Dzięki tej samej metodzie układ okresowy pierwiastków opracowano w całości na długo, zanim wiele zapóźnionych pierwiastków zdołało odnaleźć wąską drogę prowadzącą do umysłu człowieka. Tak też postępował Einstein, gdy opracowywał swoje teorie matematyczne.

Ten sposób dowodzenia może ujawnić możliwość istnienia aniołów lub nawet fakt, jak cudownie ta możliwość pasuje do uporządkowanego projektu rzeczy, nie może natomiast w oczywisty sposób wykazać, że anioły istnieją. Po prostu nie ma metody pozwalającej nam się zabrać do udowodnienia ich istnienia a priori — ani od strony ich przyczyny, Boga, który stwarza w zupełnej wolności, ani od strony aniołów, będących skutkiem Bożego działania, gdyż istnienie nie należy do ich natury, podobnie jak nie należy do natury wszelkich innych stworzeń. A zatem, zanim przedstawimy argumenty podawane przez rozum, należy stanowczo zwrócić uwagę, że dla katolików trwałą podstawą istnienia aniołów jest słowo Pierwszej Inteligencji, źródła całej prawdy, to jest nieomylne objawienie samego Boga, zapewniające nas o istnieniu tych najwyższych w świecie stworzonym stworzeń.

Na podstawie wiary

Znaczenie aniołów dla życia ludzi można ocenić na podstawie rozstrzygającego charakteru świadectwa objawienia o ich istnieniu. Mówiliśmy już, że aniołowie pojawiają się ciągle na stronach Pisma Świętego. Przykłady te można mnożyć w nieskończoność: od wędrowców odwiedzających Abrama przez gotowość bezrobotnego Rafała do objęcia funkcji przewodnika po rzeczową szorstkość Gabriela. Jeszcze większe wrażenie robi rola, jaką odgrywali aniołowie w ludzkim życiu samego Boga: zwiastowali oni Jego narodziny, służyli Jego słabości na pustyni, pocieszali Go w agonii, ogłosili Jego zmartwychwstanie, a na górze wniebowstąpienia opuścili kurtynę po zakończeniu krótkiego dramatu Jego życia. Żeby nie było pomyłki co do znaczenia istnienia aniołów, potwierdzają je najstarsze wyznania wiary — credo, czyli symbole. Tę samą prawdę ogłaszały raz po raz sobory powszechne, używając podniosłych, sugestywnych określeń: „Całą mocą wierzymy, że jest jeden Bóg, będący stwórcą wszystkiego, co widzialne i niewidzialne, co duchowe i materialne; który wszechmocną swoją potęgą równocześnie, od początku czasu, stworzył istoty duchowe i materialne: aniołów i ten świat, a na koniec naturę ludzką, złożoną z duszy i ciała” (IV Sobór Laterański).

Zarówno w Piśmie Świętym, jak i w orzeczeniach soborów stwierdza się zdecydowanie, że te istoty anielskie są substancjami intelektualnymi, wyższymi od ludzi. Te zasadnicze cechy natury aniołów podkreślali z pełną jednomyślnością zarówno greccy, jak i łacińscy Ojcowie Kościoła. Jest to tym bardziej niezwykłe, że nie było żadnej szczególnej dyskusji na temat aniołów, podczas gdy silnie atakowano wiele doktryn o fundamentalnym znaczeniu, których obrona zajmowała cały czas i umysły Ojców. Wyglądało to tak, jak gdyby każdy z nich uważał, że jego życie i pisma będą niepełne, jeśli nie złoży hołdu intelektualnego tym wielkim braciom ludzkości.

Na podstawie rozumu

Przez wieki aniołowie stanowili umiłowany temat wszystkich autorów katolickich. Odegrali tak intymną rolę w życiu Maryi, Jej Syna i apostołów, a początki chrześcijaństwa tak przypadły im do serca, że gdy chrześcijaństwo dojrzało, autorzy chrześcijańscy otwarcie wysławiali aniołów jako swych przyjaciół, mistrzów i obrońców — którymi naprawdę byli. Nie dziwi zatem, że Doktorzy Kościoła pieczołowicie pracowali nad traktatami o aniołach. Tomasz naszkicował subtelnie zdecydowane linie swej rozprawy tak wyjątkowymi pociągnięciami, że zasłużył na miano „Doktora Anielskiego”. Jego rozprawa przyciąga spojrzenie każdego konesera intelektualnego swą niezwykłą śmiałością, przenikliwością i pięknem zamysłu, a sposób jej opracowania zapewnił jej niezrównaną pozycję najznakomitszej analizy aniołów. Wyjątkowość rozprawy Tomasza nie zniechęciła jednak żyjących po nim teologów do podejmowania wysiłków, by w sercach chrześcijan każdej epoki ugruntować trwałą pozycję aniołów.

Na podstawie doskonałości wszechświata

Powracając do wymijająco nierozstrzygającego, lecz subtelnie przekonującego argumentu opartego na rozumie, byłoby nie od rzeczy zwrócić uwagę, że aniołowie słusznie wchodzą w zakres badań naturalnych. Aniołowie są zdecydowanie integralną częścią porządku naturalnego. Ponieważ przewyższają człowieka, niektórzy wyciągnęli pochopny wniosek, że przewyższają porządek natury. Jest to naiwne zarozumialstwo: przecież roślinie może się logicznie wydawać, że robak przewyższa porządek natury, robakowi — że pies, a psu — że człowiek. W rzadkich chwilach, gdy wynurzamy się z oparów pychy, nietrudno jest nam przyznać, że nie jesteśmy tak zupełnie doskonali, aby naturalna doskonałość wyższa od naszej była nie do pomyślenia — zwłaszcza rano przed śniadaniem. Argumenty rozumowe za istnieniem aniołów wychodzą właśnie od tych oczywistych ograniczeń człowieka i czystej doskonałości jego Twórcy.

Pierwszy, bardzo piękny argument można by podsumować suchymi słowami zasady, że skutek jest doskonały proporcjonalnie do stopnia, w jakim przypomina czy też odzwierciedla swoją przyczynę. Zasada ta nabiera życia natychmiast, gdy zostaje przekształcona z abstrakcji w konkret: zgadzamy się bez sprzeciwu na twierdzenie, że odbite światło jest doskonalsze, gdy może oświetlać innych; wiedza jest doskonalsza, gdy może oświecać innych; miłość do Boga w naszych sercach jest doskonalsza, kiedy możemy rozpalić serca innych. Nie możemy wyobrazić sobie doskonałego architekta wszechświata, który partaczy robotę; z punktu widzenia celu Boga wszechświat jest doskonały. Celem tym było okazanie Jego doskonałości, objawienie Jego dobroci. Tak więc rzeczy istniejące odzwierciedlają istnienie Boga, a rzeczy żyjące dają nam mglisty obraz życia Bożego. Nie mielibyśmy jednak należytego obrazu działania Boga, Jego najbardziej wewnętrznego życia i właściwego Mu działania intelektualnego, gdyby nie było aniołów — substancji intelektualnych, niezależnych od świata materialnego, których w pełni immanentne działanie jest działaniem intelektu i woli.

Na podstawie niedoskonałości ludzkiego intelektu

To prawda, że człowiek w pewnym niewielkim stopniu jest odzwierciedleniem Boga — w porównaniu do stworzeń niższych od niego jest on zdecydowanie królem. Wydaje się nieskończenie od nich wyższy z powodu swojej zdolności myślenia i kochania. Jednak nasz marny wzrok widzi jaskrawą różnicę, jaka dzieli działanie Boga od działania człowieka. Duch człowieka jest niekompletny bez ciała; potrzebuje materii dla samego tworzywa myśli; w każdym działaniu, w każdej myśli, musi używać swojego materialnego ciała; to za pośrednictwem materii osiąga doskonałość intelektualną i moralną. Cóż za kontrast względem pełnej niezależności ducha, jaką posiada Bóg! Jeśli człowiek zajmuje szczyt stworzonego wszechświata, lista doskonałości jest niekompletna: jest na niej istnienie, życie, wiedza i miłość zmysłowa oraz wiedza i miłość intelektualna zależna od materii. Brakujący element jest oczywisty: życie intelektualne oraz wiedza i miłość intelektualna całkowicie niezależne od materii. Umysł naukowy, który napotyka podobną sytuację w świecie nauki, nie waha się ogłosić istnienia brakującego elementu i wyruszyć na jego poszukiwanie. Umysł człowieka, naukowy czy nienaukowy, napotykając tę samą sytuację w szerszym kontekście wszechświata, wahał się jeszcze mniej przed ogłoszeniem istnienia aniołów. A szukać ich nie trzeba było długo ani daleko.

Niezależnie od tego, czy człowiek obnosi się pysznie, mierząc świat dumnym wzrokiem, czy też się poniża, utożsamiając się uparcie ze światem niższym od siebie za pomocą pomysłowo obmyślanego kamuflażu, pozostaje faktem, że nie znajduje się ani na szczycie, ani u podstawy stworzenia. Stoi na najniższym szczeblu intelektualności. Wrodzona niezależność intelektualności jest w nim ograniczona przez świat materialny. I sama ta wątła iskierka inteligencji w człowieku świadczy o istnieniu inteligencji doskonalszej. Gdy zajmowaliśmy się życiem Boga, dostrzegliśmy, że inteligencja nie potrzebuje sama z siebie tworzywa świata materialnego. Dla samej inteligencji materia jest czymś przypadkowym, czymś typowym zaś jest dla inteligencji istniejącej w złożeniu, które nazywamy człowiekiem. Ten fakt wiele nam mówi. Popisywanie się skrzydłami jest cechą przypadkową dla życia zwierzęcego, dlatego czasami napotykamy zwierzęta bez skrzydeł. Skrzywienie jest cechą przypadkową dla nóg, dlatego widujemy nogi, które nie są krzywe. Cechą przypadkową dla istot żywych jest posiadanie nóg, więc spotykamy pewne istoty żywe, które nie mają nóg. Jeśli zatem skrępowanie materią nie będzie dla inteligencji konieczne, lecz raczej przypadkowe, będzie istnieć jakaś inteligencja, nawet stworzona, niezależna od materii.

Możemy nawet pójść dalej i uogólnić ten argument, obstając, że inteligencja ludzka jest niedoskonałym stopniem inteligencji. W każdej kategorii bytów to, co niedoskonałe, zakłada doskonałe. Niedoskonałość jest czymś późniejszym od doskonałości, czymś, co dzieje się z doskonałością, podobnie jak słowo doznaje przekręcenia przez zniekształcone usta. Pojawienie się stopnia niedoskonałego jakiejś doskonałości upewnia nas, że istnieje jej stopień doskonały.

W każdym razie nasze studium różnych stopni życia, w którym wyprowadzaliśmy wewnętrzne działanie stworzeń od wewnętrznego działania Boga będącego Trójcą, daje nam w projekcie rzeczy więcej miejsca, niż potrzeba na jednego czy dwóch aniołów. Historię stworzenia należałoby z pewnością przerwać w połowie rozdziału, gdyby Bóg nie stworzył aniołów. Jednak aniołów nie wolno mylić z powodu ich wysokiej doskonałości z samym Bogiem. Nie są oni niespowodowani żadną inną przyczyną ani nie stworzyli się sami; nie są też całkowicie samowystarczalni. Są raczej — jak wszystkie stworzenia — całkowicie zależni od podtrzymującej ręki Boga, która powołała ich do istnienia i sama ich w nim utrzymuje. Niewiarygodna doskonałość aniołów jest zaledwie nikłym zarysem nieskończonej doskonałości Boga. Ich doskonałość, tak samo jak nasza, jest użyczona; jest uczestniczeniem w zasadniczej doskonałości należącej do Boga, jej wypożyczeniem.

Natura aniołów

Aniołowie zostali stworzeni w czasie, a nie odwiecznie, ale każda próba dowiedzenia tego stwierdzenia jest z góry skazana na niepowodzenie. Jest to jedna z tych prawd, które są materią nie dla dowodów, lecz dla wiary. Oczywiście nie da się dowieść czasowego początku wszechświata. Nie można datować istnienia jakiejkolwiek rzeczy we wszechświecie przy użyciu pieczątki wieczności lub czasu. Wychodząc z mocnego zapewnienia wiary, że życie anielskie miało początek w czasie, teologowie nie wahają się zagłębić w kwestię względnego czasu stworzenia aniołów: czy powstali oni wcześniej od świata materialnego, później, czy też równocześnie z nim? I znowu rozum nie jest zdolny pójść daleko. Na podstawie definicji przyjętych przez Kościół oraz faktu, że aniołowie są tak integralną częścią wszechświata naturalnego, święty Tomasz wnioskuje, że zostali oni stworzeni razem ze światem materialnym. Rozum jest tutaj zupełnie pozostawiony samemu sobie. Wędrując samotnie po tym obszarze, traci szybko pewność siebie, jego głos opada do szeptu poglądów; a gdy ciemność się utrzymuje, nie potrzeba wysiłku, by pojawiła się pokora. W sytuacji gdy zdecydowane rozstrzygnięcie jest niemożliwe, pogląd Tomasza jest rozsądny, choć przeciwstawia się greckim Ojcom Kościoła. Nie jest w nim jednak osamotniony, gdyż jego opinia jest całkiem naturalną, powszechną opinią Ojców łacińskich.

Ich prostota

Te wyższe substancje intelektualne, które nazywamy aniołami, istnieją rzeczywiście. Jakie więc są? Ich obraz nakreślony przez rozum jest z konieczności negatywny. Jest przynajmniej jasne, że nie są zwalistymi gigantami, przy których wielkiej sile ludzie wyglądają anemicznie. U anioła nie ma problemu wielkich rozmiarów, bo nie ma w nim nic materialnego. Ponadto wykluczona jest możliwość przeprowadzenia sekcji anioła, jako że nie posiada on materii: anioł nie ma strony wewnętrznej i zewnętrznej, góry i dołu, przodu i tyłu ani rąk i nóg. Ta istota duchowa, właśnie dlatego, że jest duchowa, jest zupełnie prosta, całkowicie pozbawiona części. Faktycznie anioł nie ma nawet podstawowej struktury materii i formy, tak powszechnej dla całej natury niższej od porządku anielskiego. Oznacza to po prostu stwierdzenie po raz kolejny, że istoty te są duchowe, całkowicie duchowe — i zupełnie niezależne od substancji materialnych. To prawda, że koncepcja ta wydaje nam się trudna, ponieważ nasze umysły są w nieunikniony sposób uwikłane w materię. Chociaż zgadzamy się, że aniołowie są substancjami duchowymi, formami samoistnymi, jednak zapach materii nawiedza nasze rozważania o aniołach jak bezcielesne wspomnienie lekkich perfum. Pewną pomoc daje zapamiętanie, że normalne istnienie anioła jest podobne do sposobu istnienia duszy człowieka po śmierci, a przed zmartwychwstaniem ciała — chociaż oczywiście duszę ludzką cechuje w tym stanie samotna niekompletność, która w pełnym życiu aniołów jest zupełnie nieobecna.

Ich niezniszczalność

W aniele nie ma niczego, co mogłoby wypaść, urwać się czy zostać odcięte. Anioł jest całkowicie niezniszczalny. Będąc zupełnie prosty, nie może się rozpaść na części. Nie może utracić nic ze swej natury, gdyż nie ma w niej nic złożonego. Mówiąc po prostu, anioł nie przeżywa tej próby generalnej przed śmiercią, którą nazywamy zmianą, a przede wszystkim nie musi grać głównej roli w dramacie śmierci. Tomasz słusznie mówi, że każda zmiana jest rodzajem śmierci, bo w każdej zmianie coś się traci, nawet jeśli coś się także zyskuje.

Rozkład, tak jak go rozumiemy, jest skutkiem oddzielenia zasady nadającej jedność i życie od materii, którą ta zasada jednoczy i ożywia. Zakłada on oczywiście co najmniej podstawową złożoność formy, czyli zasady jednoczącej, i materii. Rozważmy to na konkretnym przykładzie — możemy zniszczyć fresk, zdrapując go ze ściany lub burząc ścianę, którą upiększa, to znaczy niszcząc albo samą tę rzecz, albo inną, od której ta pierwsza jest zależna. Jednak w zbroi aniołów nie ma szpary, w którą moglibyśmy wbić lancę zniszczenia. Anioła nie można rozłożyć na części ani zlikwidować i nie można go zniszczyć, niszcząc to, od czego jest zależny, bo nie zależy od niczego poza Bogiem. Bóg mógłby oczywiście zniszczyć anioła — nie przez uderzenie potężnej pięści ani ryk grzmiącego fiat, lecz przez zwykłe odwołanie użyczonego istnienia, którym anioł się cieszy. Tak samo jak wszystkie inne stworzenia, anioł nie jest samowystarczalny, a jego natura nie jest jego istnieniem. Żyje istnieniem użyczonym, istnieniem, w którym uczestniczy. On także zawdzięcza to, że nadal istnieje, podtrzymującej ręce Boga. Do unicestwienia anioła nie jest konieczne żadne pozytywne działanie Boga; wystarczy tylko wycofanie tej chroniącej ręki, bez której anioł — a nawet wszechświat — zapada się w nicość, z której się wydostał.

Ich różnorodność i liczba

Na podstawie duchowej natury aniołów możemy mówić o aniołach jak o członkach jednej rodziny, podkreślając ich wspólne cechy, takie jak niematerialność, prostota i niezniszczalność. To ogólne podobieństwo nie może nas jednak zdradliwie popchnąć do pojmowania aniołów jako nieskończenie licznych kopii jednego modelu. Jednego anioła od drugiego dzieli różnica równie duża, jak różnica między koniem i człowiekiem, gdyż każdy anioł jest odrębnym gatunkiem, samodzielnie kompletnym i pełnym. Innymi słowy, o naturze anielskiej nie mówi się w odniesieniu do aniołów w taki sam sposób, jak mówi się o naturze ludzkiej w odniesieniu do ludzi. Odróżniamy się od siebie tylko pod względem różnic indywidualnych, natomiast gatunkowo wszyscy ludzie są tacy sami. Do każdego zaś gatunku anielskiego należy, wręcz przeciwnie, tylko jeden osobnik i gatunek jest w nim kompletny.

Mnożenie jednostek w obrębie gatunku anielskiego nie ma sensu. W wypadku rzeczy materialnych takie mnożenie jest bezwzględnie koniecznie do zapewnienia kontynuacji gatunku, gdyż jednostki, osiągając wyznaczony kres istnienia, przestają istnieć. W porządku anielskim gwarancją trwałości gatunku jest sama niezniszczalna natura każdego anioła. Można by dowodzić, że celowi, dla którego Bóg stwarza — odzwierciedleniu Jego boskich doskonałości — lepiej służy mnożenie jednostek w obrębie gatunku. Jednak w rzeczywistości skończone stworzenie uzyskuje jakieś niewielkie podobieństwo do uśmiechu Boga dzięki różnorodności gatunków, a nie wskutek materialnego zróżnicowania jednostek w obrębie gatunku.

Z jednym wyjątkiem jest prawdą, że w całym świecie stworzonym konkretny osobnik nie ma żadnego znaczenia poza tym, jakie odgrywa w przedłużaniu gatunku. Tym wyjątkiem jest świat człowieka. Tutaj każda jednostka ma wyjątkowe znaczenie, gdyż każda jest wyposażona w wiecznotrwałą duszę, która przetrwa każdy inny gatunek w porządku materialnym. Tak naprawdę wyjątek dotyczący człowieka nie jest w ogóle wyjątkiem. To trwanie, coś stałego, jest w całej naturze przedmiotem jej bezustannej troski. Ponieważ iskierka życia jednego osobnika jest czymś tak przelotnym, w porównaniu do stale odnawiającej się egzystencji gatunku jest nieistotna. I na podstawie tej samej zasady tak szalenie ważna jest ludzka dusza — bo jest przeznaczona do życia nie przez chwilę, przez rok czy nawet wiek, ale przez całą wieczność. Z tego samego powodu ludzie niedostrzegający niczego duchowego i wiecznotrwałego dochodzą z miażdżącą logiką do tragicznego wniosku, że pojedyncze ludzkie życie jest czymś tanim, zwykłym, nieistotnym.

Nawet gdyby mnożenie pojedynczych aniołów w ramach jednego gatunku miało jakiś sens, byłoby to niemożliwe. Powiedzmy, że jesteśmy niezadowoleni z naszej ludzkiej duszy i postanawiamy coś z nią zrobić. Jeśli pamiętamy, że nasza dusza, będąc duchowa, nie ma części, możemy bez trudu zrozumieć, że nie może być mowy o wykańczaniu nierównych miejsc czy zaokrąglaniu krzywizn. Dusza ta, jak wszystkie formy w porządku materialnym i wszystkie substancje w porządku duchowym, jest całkowicie prosta. Gdybyśmy mogli dokonać jakiejkolwiek zmiany, choćby niezwykle małej, zmienilibyśmy całą rzecz. Moglibyśmy wytworzyć coś bardzo ładnego, ale zniszczylibyśmy człowieka. Najdrobniejsza zmiana w formie substancjalnej wywołuje zmianę substancjalną, a rozumna dusza człowieka jest właśnie formą substancjalną, dzięki której odróżnia się on od każdego innego stworzenia we wszechświecie. Aniołowie są samoistnymi formami substancjalnymi; każde, nawet najmniejsze, zróżnicowanie oznaczałoby nie pomnożenie jednostek w obrębie gatunku, lecz zmianę rodzajową, substancjalną. Możliwość mnożenia osobników w ramach gatunku istnieje tylko wówczas, gdy zasadniczy element tego gatunku może podlegać modyfikacji, która nie stanowi modyfikacji substancjalnej. Mówiąc prosto: zasada indywidualizacji może występować jedynie w odniesieniu do materii. A aniołowie są od materii zupełnie niezależni.

Konsekwencje tego gatunkowego charakteru każdego anioła w połączeniu z liczbą aniołów są oszałamiające. Ich liczba przekracza bowiem wszelkie obliczenia. Pismo Święte napomyka o tym w takich fragmentach jak: „Tysiące tysięcy Mu służyły, a dziesięć tysięcy po sto tysięcy stało przed Nim”2. Jest prawdą, zupełną prawdą, że liczba aniołów powinna przyćmić liczbę wszystkich innych rzeczy stworzonych. Piękno stworzeń jest niedoskonałym obrazem piękna Boga, a całym celem stworzenia było odzwierciedlenie w stworzeniach czegoś z tego Bożego piękna. Im doskonalsze stworzenie, tym wspanialszy obraz Bożego piękna. Aniołowie, najdoskonalsi z wszystkich istot stworzonych, są najdoskonalszym obrazem piękna Boga. Ich mnożenie pozwala najskuteczniej osiągnąć Boży cel we wszechświecie. Każdy anioł oddaje jakąś perspektywę, jakiś cień Bożego piękna, i każdy z nich o wiele bardziej różni się od innych niż zapach akacji od kwiecia wiśni.

Kiedy białe światło Bożego piękna przechodzi przez pryzmat stworzeń, uświadamiamy je sobie tylko częściowo. Jest rozbite na wąskie promienie różnych kolorów i tylko one mogą się przesączać do naszego umysłu i zmysłów. Niesamowita liczba aniołów daje nam pewne nikłe pojęcie o strumieniach promieni piękna, które wylewają się ze świata najbliższego pięknu Boga — świata aniołów.

Konsekwencje natury anielskiej W odniesieniu do ciał

Być może to pewna nikła świadomość tego anielskiego piękna wprowadziła słowa „anioł” i „anielski” do słownictwa miłosnego. Tak naprawdę wyglądać jak anioł jest wątpliwym osiągnięciem; przynajmniej dla ludzkich oczu w aniele nie ma dużo do oglądania. Stwierdzając niezależność aniołów od materii, wykazaliśmy już w oczywisty sposób, że ciało w żadnym razie nie należy do natury anielskiej. Są oni substancjami niematerialnymi, w pełni duchowymi. A mimo to aniołowie stali z mieczami w ręku u bram raju, przyszli drogą do Abrahama, podjęli długą podróż wraz z młodym Tobiaszem. Ci aniołowie z pewnością mieli ciała. Skąd je wzięli?

Oczywiście nie mogły być one własnymi ciałami aniołów — aniołowie nie mają ciał. Skoro je mieli, musieli je przybrać na szczególną okazję, trochę tak jak mężczyzna wypożycza garnitur w ubogich czasach studenckich. Szukając odpowiedzi na pytanie, skąd je wzięli, cóż, można jedynie zgadywać. W końcu to szczególne ciało służyło jedynie ukazywaniu się. Nie było konieczne, by oprócz przodu miało także tył, by było kompletnym, ludzkim ciałem. W poszukiwaniu potrzebnego rodzaju ciała aniołowie nie byli skazani na plądrowanie grobów. Święty Tomasz proponuje nieśmiało, że jako materiału do swoich ciał użyli sprężonego powietrza. Oczywiście tylko zgadywał. Jest wiele ważniejszych pytań, dotyczących tych anielskich ciał, których istnienie tu zakładamy, niż pytanie o ich źródło. Czy mogły na przykład podejmować czynności życiowe: czy mogły widzieć, przyjmować pożywienie, rosnąć, starzeć się, dostawać reumatyzmu i niszczeć? Anioł Rafał, odrzucając gościnność Tobiasza, odpowiedział: „Wydawało się, że jem i piję z wami, lecz ja używam niewidzialnego pożywienia i napoju, którego ludzie nie mogą zobaczyć”3. Nie, te ciała nie były zdolne do czynności życiowych. Tylko żyjące ciała, ożywiane właściwą im formą substancjalną, mogą je wykonywać. Bez ciała, pozbawiony materii i w konsekwencji wszelkiej ilości, anioł nie może znajdować się w jakimś miejscu w taki sposób jak my. Powierzchnia naszych ciał jest, w pewnym sensie, otoczona. Jak anioł może być otoczony? Nie może zostać zamknięty w szafie ani spowity w ektoplazmę medium. Mimo to aniołowie muszą gdzieś się znajdować, nie mają wszechobecności Boga. Źródłem problemu jest, jak się często zdarza, to, że próbujemy pojmować wszystko w kategoriach ludzkich. Aniołowie znajdują się w danym miejscu nie przez styczność ilości, jak w naszym wypadku, ale przez styczność mocy. Innymi słowy, anioł jest tam, gdzie działa. Filozofowie ujęli to wszystko w dwóch słowach, mówiąc, że ludzie znajdują się w jakimś miejscu w sposób ograniczony, podczas gdy aniołowie w sposób określony.

W odniesieniu do miejsca

Niezależnie od sformułowania pozostaje faktem, że anioł może działać w czterech kątach pokoju jednocześnie; będą one dla anioła tylko jednym miejscem. Miejsce anioła jest bowiem tam, gdzie on działa: może się zdarzyć, że całą moc anioła wyczerpuje jedno miejsce materialne, i wtedy miejsce materialne i miejsce anielskie się pokrywają, ale może też się zdarzyć, że mocy anioła nie wyczerpuje kilkanaście miejsc materialnych, a wtedy — ponieważ nasze umysły są ściśle złączone z materią — zaczynamy się upierać, że jest to po prostu niemożliwe. Sprawa stanie się jaśniejsza i bardziej zadziwiająca, gdy pójdziemy dalej. Upadłe anioły, które obrały sobie świnie za nowe miejsce zamieszkania, wyraziły się dosłownie, mówiąc Chrystusowi, że jest ich legion. Anioł nie potrzebuje bowiem określonej przestrzeni. Nie trzeba się obawiać, że aniołowie będą się między sobą przepychać, walczyć o uchwyt czy blokować wejście. Nie ma limitu liczby aniołów, które można przypisać do jakiegoś miejsca materialnego, ponieważ w świecie anielskim nie występuje zasadnicza kwestia ilości.

W odniesieniu do ruchu

Sposób poruszania się aniołów stanowi wobec tego niewielką trudność, gdyż wynika z ich sposobu zajmowania miejsca. Jeśli jakiś konkretny anioł przybiera ciało, wówczas z jego powodu porusza się lokalnie, krok po kroku, wspinając się na jedno wzgórze i schodząc z następnego. W przeciwnym razie, to jest bez przybranych ciał, aniołowie zajmują miejsce wskutek swego działania, które odbywa się za pomocą intelektu i woli. Poruszają się, gdy zmieniają działanie, z szybkością, łatwością i kompletnością cechującą myśl lub pragnienie. Gabriel nie miał zadyszki, gdy przybył do Nazaretu. Jest prawdą, że aniołowie siedzieli na grobie Chrystusa w poranek zmartwychwstania, ale nie możemy odczytywać tej pozycji jako skutku zmęczenia. Cóż byłoby naturalniejsze, gdy ma się dostępne ciało, niż je usadowić? Moglibyśmy niemal powiedzieć, że anioł mógłby być dumny z tego, jak siada, gdyż żaden posiadacz ciała nie ogranicza się do samego siadania: można opadać na krzesło i dźwigać się z niego z jawnym przyznaniem się do starych kości, można rzucać się na krzesło jakby na skutek nagłego rozsypania się kości i bezkształtnie rozkładać się na nim jak koc albo robić z procesu siadania prezentację wytwornego spokoju, siadając miękko jak przeciągający się kot, oszałamiająco jak znikająca fatamorgana i błyskawicznie i wdzięcznie jak szybująca jaskółka. Z praktycznego punktu widzenia szkoda, że nie był wówczas obecny dwudziestowieczny znawca etykiety, by mógł się nauczyć, jak powinno się siadać.

Podsumowanie: towarzystwo aniołów Inspiracja

Bez wątpienia możemy dokonać skomplikowanej operacji siadania bez anielskiej pomocy, ale całkowite wyrzeczenie się towarzystwa aniołów oznacza poniesienie poważnej straty, która może łatwo doprowadzić do niezrozumienia samej natury ludzkiej. Człowiek jest bowiem istotą kosmopolityczną, osamotnioną w świecie o mentalności zaścianka. Tylko on jest duchowy, co oznacza, że tylko on się irytuje materią, tylko jego myśl wspina się na bariery wszechświata, tylko jego miłość trzyma się mocno marzenia o wiecznym oddaniu, tylko jego dusza jest przeznaczona do zadania, które może dokończyć jedynie nieprzerwana energia i nieustające trwanie. Nigdy nie jest dobrze, aby człowiek był sam; zawsze jest dla niego dobrze przebywać w towarzystwie tych, którzy chwytają się piękniejszych ideałów, są obdarzeni większymi talentami, dążą do wyższych celów. Jego gra w meczu życia jest coraz gorsza, jeśli spotyka tylko równych sobie lub gorszych; natomiast stale się poprawia, jeśli porusza się w szybszym towarzystwie, gdzie musi się czegoś uczyć i coś naśladować i gdzie coś go popędza w każdej minucie meczu.

Uznanie ograniczeń człowieka

Samotny w świecie materialnym, człowiek ma tendencję do wykształcania osobliwości tak idiotycznych jak dziwactwa, które zmieniają samotnika w karykaturę człowieka. Rozglądając się po świecie, popełnił w samej rzeczy idiotyczny błąd, uważając, że jego inteligencja jest najwyższa, jego miłość największa, a jego dokonania najdoskonalsze. Uczynił z siebie anioła czy nawet boga — a wtedy, słusznie, wpadł w rozpacz. Utracił towarzystwo aniołów, które otworzyłyby jego oczy na marne przeszkody jego powolnego umysłu, chwiejność jego miłości, szybkie znużenie jego energii. Zagubił świadomość mogącą dać mu nadzieję, dumę z rodziny intelektualnej, której jest najskromniejszym członkiem, oraz zaufanie do swoich wysiłków dzięki wiedzy, że nie działa sam.

Podkreślenie wspaniałych cech człowieka

Z drugiej strony wskutek tej samej samotności ma on skłonność do popełniania błędu — i faktycznie go popełnia — polegającego na zupełnym niedocenianiu siebie. Jego wyższość nad światem materialnym była zbyt wielka, by w nią uwierzyć, a jego odpowiedzialność zbyt poważna, by jego wąskie ramiona mogły ją unieść. Odrzucił więc tę wyższość i spadł do poziomu rzeczy niższych od siebie — poziomu, który zasuszył i wyniszczył jego samotną duszę. Utracił towarzystwo, które otworzyłoby jego oczy na jego własną niezniszczalność, szybkość myśli, wieczność miłości, wzniosłość celów.

Atrakcyjność aniołów

Innymi słowy, będąc samotnym, człowiek rozłożył się na części i jak często się zdarza, podczas ponownego układania jego władz jedna z tych części się zgubiła. Jednak to nie zwykli ludzie, lecz filozofowie czy naukowcy rozłożyli człowieka na części. Ludzie nie dzielą samych siebie na kawałki, lecz postrzegają siebie jako całość. Być może to jest tajemnica powszechnej atrakcyjności aniołów dla ludzkiego umysłu. W tym anielskim świecie dusza człowieka jest u siebie w domu w większym stopniu, niż byłaby w jakimkolwiek niższym świecie. Znajduje tam wspólny język ducha, szybkiego zrozumienia, chętnej solidarności i chętnej uczynności, które pozwalają mu być całkowicie sobą, odprężonym, lecz głęboko przeżywającym, u siebie w domu. Bo jest to świat ducha.

Miejsce dla aniołów

W świecie natury jest dość miejsca dla aniołów. Bez nich byłby on ciasny i ograniczający. A miejsce dla aniołów będzie istniało dopóty, dopóki człowiek będzie przemierzał świat wzdłuż i wszerz, znając własną samotność, pokornie świadomy ograniczeń swoich możliwości, pełen respektu wobec swojej wyższości nad światem materialnym, w którym się porusza. Trudno sobie wyobrazić, by zrezygnował z nadziei, energii, inspiracji i pociechy, płynących z towarzystwa tych wielkich braci ludzkości. Dla kogoś przeznaczonego z natury do poszukiwania piękna i dobroci Boga pokusa taka w niewielkim stopniu będzie mogła zagrozić aniołom, którzy najdoskonalej odzwierciedlają to piękno i dobroć. W świecie natury, podobnie jak w sercu człowieka, jest dość miejsca dla anioła, który miejsca nie zajmuje.

<< rozdział VIII rozdział X >>